Yerba Mate

Paragwaj. Państwo położone w samym sercu Ameryki Południowej. Przez większą część roku króluje tam słońce, choć znajdują się tam i takie rejony gdzie lasy deszczowe mają swój raj. Tam życie wygląda inaczej, człowiek nie pędzi, wycisza się, zdaje się doceniać każdy dar, jaki niesie z sobą natura. Ludzie żyją tam w harmonii z przyrodą, a siebie nawzajem traktują z należytym szacunkiem.

Małe, prowincjonalne miasteczko. Z nieba leje się żar. Dwaj brodaci mężczyźni poorani na twarzy głębokimi zmarszczkami obserwują dzieci bawiące się na zakurzonej drodze. Spoglądając w niebo, raz po raz biorą duży łyk napoju herbacianego zasysając spierzchniętymi ustami metalową, cienką rurkę. W zroszonych potem drżących dłoniach spoczywa drewniane naczynko – mate. W pewnym momencie do starców podbiega mały chłopiec. Zmęczony zabawą z innymi dziećmi przysiada na chwilę na drewnianym schodku. On też spogląda w niebo. Ani jednej chmurki, ani jednego choćby najmniejszego obłoczka na tym jasnobłękitnym niebie. Bezzębny staruszek, wykrzywia usta w półuśmiechu, mierzwiąc palcami siwą brodę. Podaje napój małemu towarzyszowi, który bez słowa przytyka swe małe usteczka do rurki, wydając przy tym głośny dźwięk. Z naczynka nie wydobywa się para, przeciwnie - napój jest dobrze schłodzony, dając ukojenie w ten jakże upalny dzień. Chłopiec zeskakuje ze schodka, obdarza starców szczerym uśmiechem, jakby chciał w ten sposób podziękować za tę cudowną chwilę ochłody. Znika gdzieś za rogiem, chcąc zapewne dogonić inne dzieci, które zdaje się uciekły z miejsca zabawy szukać choćby najmniejszego cienia. Starcy obserwują przez chwilę drogę. Patrzą jak kurz za dotknięciem ludzkich stóp wzbija się w powietrze tworząc szare kłęby. Chyba czas schronić się w izbie, tam przynajmniej jest cień. Z uśmiechem dopijają swój zielonkawy napój, z trudem podnoszą swoje stare, zmęczone nogi i powolnym krokiem udają się do drzwi. Słońce nie ma zamiaru schować się ani przez chwilę. Zresztą gdzie miałoby się skryć. Ani jednej chmurki, ani jednego choćby najmniejszego obłoczka na tym jasnobłękitnym niebie.

Czym jest yerba mate i jak ją przyrządzić

Ów zielonkawy napój, który przynosi takie ukojenie w upalny dzień, nosi nazwę yerba mate (herba z hiszpańskiego to ziele, mate to naczynie, w którym się je spożywa). Yerba mate swoją kolebkę ma właśnie w Paragwaju. Piją ją zarówno dorośli jak i dzieci nie tylko w tym państwie, ale również w Argentynie, Urugwaju czy Brazylii. Yerba podawana jest w naczynkach zrobionych zazwyczaj z tykwy lub drewna. Napełnia się ją w 3/4 liśćmi. Następnie przykłada się dłoń do wierzchu naczynka i ostrożnie odwraca do góry nogami i potrząsa. W ten sposób pył i drobniejsze listki opadają na dół (na dłoń), a na wierzchu zostają liście w większych rozmiarach, co zapobiegnie zapychaniu się bombilli (o niej za chwilę) drobnym pyłem. Mniejsze elementy powinny być na wierzchu, większe zaś na samym dnie. Do spożycia yerba mate niezbędna jest bombilla, czyli metalowa rurka z szeroką, podziurawioną końcówką służąca do picia. We wcześniej wydrążony w zawartości otwór ostrożnie wlewa się wodę o temperaturze ok 70°C. Woda wsiąka powoli, więc wlewa się jeszcze odrobinę. Gdy wsiąknie ponownie, można tę samą czynność powtórzyć raz jeszcze. Wody nie powinno być zbyt dużo, liście nie mogą być zalane. Gdy yerba mate jest gotowa, rozpoczyna się uczta. Starszyzna i młodzi spotykają się przy jednym stole zamieniając picie yerby w rodzinny rytuał. Zebrani piją ją w atmosferze przyjaźni i pokoju, zanosząc się śmiechem oraz opowiadając sobie różne, ciekawe historie. Jedna osoba pełni rolę najważniejszą, gdyż to ona rozpoczyna ceremonię podając napój zebranym domownikom i przyjaciołom. Ten rytuał nie wziął się znikąd, ma on kilkusetletnią historię, ale o tym za chwilę.

Ojczyzna yerba mate

Trzeba wiedzieć, że zwyczaj picia yerba mate czasem graniczy z szaleństwem. Na ulicach stoją automaty z ciepłą wodą przeznaczone do sporządzenia napoju. Piją ją również taksówkarze w czasie pracy oraz studenci podczas wykładów na uczelni. Spora ich część utrzymuje, że nie jest w stanie się uczyć do egzaminów, jeśli nie wypiją choć jednego łyku swojego ulubionego napoju. Czasem zdarza się, że jest to dla studentów w Ameryce Południowej świetna wymówka, by spożywać yerba mate. Zanim jednak doszło do yerbamanii w Paragwaju i innych krajach Ameryki Łacińskiej, ten napój herbaciany przeszedł długą drogę. Tak o to zaczyna się jego bogata historia...

Historia yerba mate

Dawno temu, zanim pojawili się na ziemiach Ameryki Południowej pierwsi, hiszpańscy osadnicy, swoje osady budowali Indianie zwani Guarani. Plemię to odkryło, że roślina Lagenaria vulgaris (tykwa) ma dobre i mocne drewno. Zaczęto z niego robić naczynia i wypełniać je zmiażdżonymi liśćmi. Indianie zauważywszy, że nie ma możliwości, by skosztować gotowej mikstury, więc zaczęli używać patyka, w którym wydrążali otwór w taki sposób, aby móc skosztować naparu. Według legendy pomógł im w tym bóg dobroci, który zszedł na ziemię i nauczył Guarani sztuki parzenia nieznanej nikomu, energetycznej yerby. Jak głosi legenda, bóg uczył ich suszyć liście, miażdżyć je, aż wreszcie sporządzać z nich napar oraz przeżuwać je w czystej postaci. Gdy Guarani posiedli tę tajemną wiedzę, zabierali liście na swoje długie wyprawy i nie rozstawali się ze swoim drogocennym nabytkiem. Yerba mate spożywali w rytualnym kręgu, podając sobie naczynka w ustalonej hierarchii – jako pierwsi pili najważniejsi członkowie plemienia.

Pod koniec wieku XVI, do miejsca, w którym osiedli Indianie dotarli Jezuici. Przebywali oni na misji w Ameryce Południowej. Bardzo szybko dostrzegli w yerba mate ogromny, ekonomiczny potencjał, więc postanowili założyć liczne plantacje. Gdy Europejczycy przybyli do Paragwaju nie istniał tam jeszcze herbaciany rynek. Jezuici nie zrazili się tym jednak i konsekwentnie budowali swoje „yerbowe” imperium. W roku 1700, picie yerba mate było bardzo popularne od pasm And aż po rzekę Rio de la Plata. Sprzedawano ją już nie tylko w Paragwaju, ale także poza jego granicami. Towar eksportowano do Santa Fe, stamtąd sława tego naparu przeszła do Chile, Peru, a nawet Argentyny i jej stolicy Buenos Aires. Nastał rok 1770, a popularność yerba mate znacznie wzrosła. Zaczęła gościć również na stołach elit. Naczynie, w którym spożywali napój zdobione było srebrem. Ameryka Południowa oszalała na punkcie naparu herbacianego i nie było domu, w którym nie byłoby yerba mate na rodzinnym stole, niezależnie od statusu społecznego.

Jak smakuje yerba mate

Fenomen yerba mate nie dla wszystkich jest zrozumiały. Jest spore grono ludzi, którym jej zapach i smak nie odpowiadają, ale tak jak istnieją różne osobowości i gusta tak też sporo jest zwolenników tego napoju. Trudno jest zdefiniować smak yerba mate. Można powiedzieć, że ma lekko ziemisty, tytoniowy zapach i wyrazisty, gorzki smak. Może on się jednak różnić, gdyż istnieje wiele rodzajów yerby. Smak tradycyjny, gorzki posiada susz ze zmielonych liści, pyłu i gałązek. Jego przeciwieństwo to coraz bogatszy asortyment yerba mate o smaku owocowym (są to na przykład owoce cytrusowe takie jak limonki i pomarańcze, ale również ananas, brzoskwinie i inne). Popularnością ciszy się również yerba mate z dodatkiem ziół i przypraw takich jak cedron, kolendra, zioła andyjskie czy mięta.

Yerba mate zaliczana jest do napojów, które mają bardzo dobry wpływ na zdrowie człowieka. Zawiera ona witaminy A, C, E, B1 i B12 oraz minerały takie jak magnez, wapń, fosfor oraz potas. Jest ona od wieków składnikiem wielu ziołowych medykamentów stosowanych w Ameryce Południowej. Składniki chemiczne yerba mate są bardzo podobne do tych, które zawiera zielona herbata jednakże jest od niej znacznie bardziej odżywcza.